Wyboru nie mają studenci, na których uczelnia nakłada obowiązek odbycia praktyk zawodowych. – 150 godzin obowiązkowych praktyk w szkole to była... prawdziwa szkoła życia dla mnie – opowiada Ewa, absolwentka polonistyki na UW. – Chociaż nie dostałam za to ani grosza zrozumiałam, że naprawdę chce być nauczycielką, wiec nie był to czas stracony – mówi. Zupełnie inaczej wykorzystała obowiązkowe praktyki jej koleżanka. Dzięki doświadczeniu ze szkoły pokonała innych kandydatów na stanowisko w agencji reklamowej. – Języki obce znali wszyscy kandydaci, każdy miał dyplom. Przekonałam jednak szefa, że kto dał sobie radę z ponad dwudziestoosobową grupą uczniów w cieszącym się nienajlepszą sławą gimnazjum ten bez problemu weźmie udział w negocjacjach czy poprowadzi prezentację dla klientów – opowiada o swoich doświadczeniach Kasia. Obowiązkowe praktyki studenckie mają jeszcze jedną zaletę: często uczelnia nawiązuje współpracę z cenionymi firmami i dużymi instytucjami, które przyjmują na praktyki wyłącznie kandydatów ze skierowaniem ze studiów. Dzięki uczelni studenci takich kierunków jak politologia, administracja czy stosunki międzynarodowe zdobywają pierwsze szlify w ministerstwach i urzędach państwowych. To znacznie ułatwia znalezienie pracy po dyplomie.
Niektórzy studenci poza obowiązkowymi praktykami jak ognia unikają darmowych praktyk i staży – wolą skupiać się na zarabianiu pieniędzy już od pierwszych lat nauki. Czy to na pewno dobra droga? - Doświadczenie jest cennym atutem. Kandydat, który ma w swoim dorobku już jakąś aktywność zawodową, jest bardziej atrakcyjny z punktu widzenia pracodawcy – mówi doradca personalny Artur Pietruszewski. Nie oznacza to jednak, że każde doświadczenie stanowi tak samo mocny punkt w CV. Rozdawanie ulotek, korepetycje, praca w barze czy kawiarni to dobry zdobywanie pierwszych doświadczeń na rynku pracy. W okolicach trzeciego roku warto jednak skupić się na takim doborze zajęć, które pomogą w przyszłej karierze. Absolwent prawa, którego jedynym doświadczeniem jest przygotowywanie frytek nie będzie dla pracodawcy tak atrakcyjnym kandydatem, jak jego kolega, ktory przez wakacje pracował w kancelarii. Nie każdy student może sobie jednak pozwolić na luksus wybrania darmowych praktyk nawet, jeśli organizuje je licząca się na rynku firma. – Musiałem pogodzić dobrze płatne, ale mało prestiżowe prace ze zdobywaniem doświadczenia przydatnego w przyszłej pracy – wspomina Krzysiek, absolwent stosunków międzynarodowych. Już po maturze pracował zagranicą jako kelner i barman, zarabiając na utrzymanie na pierwszym roku studiów. Dzięki temu mógł od początku przykładać się do nauki i angażować w pracę kół naukowych. Później rytm był stały: egzaminy w terminie zerowym, wyjazd do pracy w połowie czerwca, a we wrześniu coraz ambitniejsze staże i praktyki. – Było ciężko, ale nie żałuję – mówi Krzysiek. Wie, że jego CV wyróżnia się wśród aplikacji innych kandydatów.
Praca za darmo to nie tylko praktyki i staże, ale też wolontariat. Uwaga: dziś pojęcie to jest często nadużywane. Warto pamiętać, że prywatna firma nie może korzystać z pomocy wolontariuszy. Nie jest też wolontariatem pisanie za darmo tekstów do portalu internetowego, choć młodzi adepci dziennikarstwa kuszeni są takimi hasłami. Wolontariat to zaangażowanie w pracę na rzecz stowarzyszenia lub fundacji. Czy warto to robić? Pozytywnie kandydatów z wolontariackim doświadczeniem ocenia Artur Pietruszewski. - Oznacza to, że taka osoba posiada motywację, jest aktywna, chce się rozwijać i nie czeka bezczynnie z założonymi rękami. Dodatkowo nabyła już pewne doświadczenia zawodowe, a więc jest bardziej kompetentna, szybciej odnajdzie się w środowisku pracy i nie trzeba będzie jej wdrażać od podstaw – mówi. Wolontariusz ma też szansę nauczyć się zarządzania projektem, negocjacji, pracy w środowisku wielokulturowym – są to umiejętności bardzo cenione przez pracodawców.